Pierwszą notkę mam już za sobą. Zima nie odpuszcza, a ja zimą jak niedźwiadek... Najchętniej zapadłabym w długi sen. Plany na dziś były ambitne, bo chciałam wyciągnąć męża na Leskowiec. Lecz na planach się skończyło :) Poczekamy z tym do wiosny...
Miałam jednak potrzebę zrobienia jakiś zdjęć. Wzięłam aparat i...wyszłam AŻ przed dom :) Pomyślałam, że może pieski posłużą mi za modeli. Niestety były tak ruchliwe, że za nic w świecie nie pozwoliły zrobić sobie zdjęć. Za to przyczaił się jakiś kotek (albo to ja przyczaiłam się na niego :))
A tak swoją drogą, to kiedyś myślałam, że robienie zdjęć jest dużo łatwiejsze...
Ale więcej na ten temat napiszę w kolejnych postach ;)