UWAGA

Wszystkie zdjęcia na blogu sosnicka.blogspot.com są moją własnością i podlegają ochronie, zgodnie z Ustawą o ochronie praw autorskich (Ustawa z dnia 4 lutego 1994) Zabrania się kopiowania, przetwarzania i rozpowszechniania zdjęć bez wiedzy oraz pisemnej zgody autorki.

wtorek, 22 lutego 2011

Komu w drogę, temu...

Brrr… Jest niesamowicie zimno! Siedzę w łóżku pod kołderką, z laptopem na kolanach… I postanowiłam, że może znów coś tu wrzucę. Mam świadomość, że póki co, moje zdjęcia, to na razie takie zwykłe „pstryki”, nic więcej. Może za kilka lat będę mogła pochwalić się czymś lepszym :) Ale naprawdę, to niełatwa sztuka. Najzabawniejsze jest to, że jak byłam w styczniu na weselu u znajomych, to miałam nadzieję, że uda mi się zrobić jakieś fajne zdjęcia. Ale… Po pierwsze kościół: jakoś tak bałam się tam wychylać, poza tym, nie założyłam kozaczków, tylko cieniutkie półbuty z odkrytymi palcami… (myślałam że zamarznę, ale to tylko i wyłącznie moja wina i moja głupota…. ;)) Więc nawet nie ruszyłam się ze swojego miejsca. Natomiast na sali, też jakoś tak krępowałam się biegać z aparatem… Nie mogłam się przełamać, miałam wrażenie że wszyscy dziwnie na mnie patrzą! (ale to może tylko moje urojenia). Nie chciałam również utrudniać pracy panu kamerzyście i pani fotograf. Bardzo nieśmiało cykłam parę fotek, niestety w domu okazało się, że żadne zdjęcie nie nadaje się praktycznie do niczego :( Z żadnego nie byłam zadowolona :( A szkoda, bo bardzo chciałam…
No trudno. Grunt to się nie poddawać. W tym roku idę jeszcze na kilka wesel…. :) Ogólnie rzecz biorąc wiem, że jako początkujący fotograf tematykę weselną powinnam odstawić na dalszy plan. Jest to temat trudny, wymagający sporego doświadczenia, ogromnej wiedzy oraz dobrego sprzętu. Wybór fotografa ślubnego powinien być naprawdę przemyślany, bo to pamiątka na całe życie. Ja uwielbiam wracać do moich zdjęć, zarówno z reportażu jak i pleneru. I mam wrażenie, że one nigdy mi się nie znudzą. 
Ale teraz, żeby już nie zanudzać nikogo, przejdę do mojego zdjęcia :) Panie i Panowie, oto A4 :) Gdzieś między Wrocławiem a Katowicami…