UWAGA

Wszystkie zdjęcia na blogu sosnicka.blogspot.com są moją własnością i podlegają ochronie, zgodnie z Ustawą o ochronie praw autorskich (Ustawa z dnia 4 lutego 1994) Zabrania się kopiowania, przetwarzania i rozpowszechniania zdjęć bez wiedzy oraz pisemnej zgody autorki.

sobota, 14 stycznia 2012

"Muzyka to sztuka cieszenia się i smucenia bez powodu"

Miałam iść spać, ale zatraciłam się w muzyce... :) Słucham i słucham...
Poniżej jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości - moim zdaniem.



Jak ja kocham takie piosenki! Ale kto ich nie kocha... Bo chyba nie da się nic nie czuć, słuchając muzyki...
Mam mnóstwo ulubionych piosenek, do któych często wracam. Niektóre z nich (choć zaledwie garstkę),  zamieściłam już na blogu, inne dopiero z czasem się pojawią. Chyba każdy z nas ma swoją własną "listę" piosenek, które utkwiły mu w sercu, których słucha się z sentymentem, które coś nam przypominają, albo z którymi się utożsamiamy... Tak to już jest...

No... :)
A zmieniając temat, tak wyglądała dziś droga główna, jak jechałam do domu... :)




"Niezałatwione sprawy uwierają podwójnie - po pierwsze w sobie właściwym miejscu, a po drugie w twojej głowie. Niedokończone działania pochłaniają twoją uwagę będąc nieustającym wyrzutem sumienia. Każde odłożenie takiej sprawy wysysa z ciebie energię życiową. Nie bądź perfekcjonistą - to oznaka słabości w dzisiejszym, niedoskonałym świecie. Stań się egzekutorem - co zacząłeś, skończ lub o tym zapomnij."

- Brahma Kumaris

"Nasze granice wyznaczone są tylko przez Nasze lęki" Yannik Noah

Znacie już te ławeczki. Pokazywałam je już jesienną porą, a tak wyglądały dziś.



Po pracy poszłam z Justyną na kawę, później jeździłyśmy po okolicy w poszukiwaniu czegoś wartego sfotografowania... :) I nie znalazłyśmy nic! Dziś było tak szaro, tak buro, a w dodatku tak nieprzyjemnie...  Nic nie wyglądało zachęcająco...i jeszcze było bardzo zimno... Dawno tak nie zmarzłam, mimo, że tylko na chwilę wychodziłyśmy z samochodu. I tą są te uroki zimy...? hmm....? :)
W dodatku jak odwoziłam Justynę do domu, to złapała mnie po drodze taka śnieżyca, że odcinek dwudziestu kilku kilometrów jaki nas dzieli, jechałam prawie godzinę. Wróciłam zmarznięta i zmęczona, zdążyłam tylko przejrzeć na komputerze zrobione zdjęcia i nowe wiadomości w internecie. A później pan elektryk robił coś w domu i przez jakiś czas nie miałam prądu. Położyłam się wtedy w łóżku i momentalnie zasnęłam... :) Obudził mnie Tomek, gdy wrócił ze szkoły, ale obróciłam się tylko na drugi bok i poszłam dalej spać :) Niedawno wstałam, ale chyba idę znowu spać... :) Jak niedźwiadek zimową porą... :)

Dobranoc...


♥♥♥♥♥